Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyla82 z miasteczka Brisbane. Mam przejechane 9654.24 kilometrów w tym 1195.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.17 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
I play chess at Chess.com!
PiotrStupak
Rating: 2115

zyla82's Profile Page

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyla82.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wrocław i okolice

Dystans całkowity:1962.68 km (w terenie 231.50 km; 11.80%)
Czas w ruchu:97:55
Średnia prędkość:20.04 km/h
Maksymalna prędkość:50.90 km/h
Liczba aktywności:49
Średnio na aktywność:40.05 km i 1h 59m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
24.37 km 0.00 km teren
01:25 h 17.20 km/h:
Maks. pr.:29.00 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Pierwsza jazda w 2011

Sobota, 15 stycznia 2011 · dodano: 15.01.2011 | Komentarze 3

Po około 3 miesięcznej rozłące z rowerem, dzisiejszego dnia korzystając z dogodnych warunków postanowiłem rozpocząć sezon 2011. Jako iż rozłąka była dosyć długa to nie zaszalałem dzisiaj, a jedynie rekreacyjnie przejechałem się wokół Wielkiej Wyspy. Ale przed jazdą zajechałem na Shella w celu uzupełnienia ciśnienia w oponach. Następnie standardową trasą dojazdową do pracy udałem się w kierunku lasu Rakowieckiego, na kładce kolejna miła niespodzianka (kolejna, bo przed wyjazdem w plecaku rowerowym znalazłem 20PLN, przyda się na wieczorny izotonik miarki Piast) w postaci wymieniania starych desek na nowe:

W terenie jednak ciężko się jeździ zwłaszcza że na wielu ścieżkach zalega lód, a jak wiadomo nie jest to najlepsza nawierzchnia do jazdy, ja już tam wolę błoto. Nie pozostało mi nic innego jak asfaltem uderzyć w kierunku wyspy Opatowickiej. Na jazie opatowickim można zauważyć podwyższony stan Odry po ostatnich roztopach:

Kilkadziesiąt metrów dalej na terenie Politechniki nie sposób niezauważyć metalowych ptaków:

Na wałach strasznie dużo śmieci i piasku się odsłoniło na ścieżkach, trza to będzie jak najszybciej rozjeździć. Standardowo wałami dojechałem do kładki Zwierzynieckiej i ulicą Krakowską pocisnąłem do domu, po drodze mijając kolejny hipermarket, a jeszcze w październiku gdy jeździłem tamtędy do pracy budowa dopiero się rozpoczynała, jak widać dosyć sprawnie im to poszło.

Fajnie znów usłyszeć szum gum.

Dane wyjazdu:
67.24 km 0.00 km teren
03:39 h 18.42 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Las Malin z Jacentym

Sobota, 18 września 2010 · dodano: 20.09.2010 | Komentarze 1

W okolicach Wrocławia, jest kilka lasów w których można poszaleć, to tej pory odwiedziłem większość z nich, ale pozostał mi jeden w którym moje opony jeszcze nie śmigały, a mianowicie Las Malin. I nastał dzień kiedy zawitałem i do tego lasu i to nie sam a z kuzynem Jacentym, który tego dnia przyprowadził swojego rumaka z wioski Jędrzychowice do Wrocławia, gdzie za dwa tygodnie zaczyna studia. No ale zanim wybraliśmy się w stronę lasu malin, pokazałem Jackowi trochę Wrocławia i trasę jak ze stancji może dojechać na Polibudę. Z Wrocławia wyjazdem na Krzyżanowice udaliśmy się w kierunku Szymanowa odwiedzić tamtejsze lotnisko Aeroklubu.
Lotnisko Szymanów © zyla82

Dwupłatowiec © zyla82

Z Szymanowa pokręciliśmy nowiutkim asfaltem w kierunku Rogoż, a kawałek dalej przecinając krajową piątkę, udaliśmy się w kierunku Malin, gdzie wjechaliśmy do lasu. Początek był ciężki ze względu na prace drogowe, ciekaw jestem co za geniusz wpadł aby przez tak fajny las pociągnąć drogę i to w miejscu zielonego szlaku rowerowego.
Genialny pomysł z drogą pośrodku lasu Malin © zyla82

No ale w lesie tym istnieje wiele duktów do śmigania, na których momentami było sporo kałuż, ale generalnie nie było tak źle. Choć Jacek kilka razy musiał ratować się podparciem, ale to wina roweru trekkingowego i opon semi-slick.
Jacenty napiera lasem © zyla82

Z lasu wyjechaliśmy w miejscowości Siedlec, skąd już asfaltem pojechaliśmy w kierunku metropolii. Po dojeździe do Wrocławia udaliśmy się coś wrzucić na ząb, po czym jeszcze raz udaliśmy się na Polibudę, gdzie się rozdzieliliśmy i każdy pojechał w swoim kierunku. Dla Jacka była to pierwsza samotna jazda po Wrocławiu, ale na szczęście chłopak (wyposażony w mapę) dał radę dojechać na stancję. Ogólnie fajne tereny do jazdy w tym lesie, ale za jakiś czas jak powstanie ta droga, to pewnie nie będzie już tak różowo. Ale dnia następnego będąc na grzybach wyczaiłem jeszcze lepszy las Złotowski, niestety oddalony trochę od Wrocławia, ale zawsze to można podjechać pociągiem.

Dane wyjazdu:
60.02 km 8.50 km teren
02:45 h 21.83 km/h:
Maks. pr.:34.80 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Dopingować maratończyków, a później do lasu pobrudzić się trochę

Niedziela, 12 września 2010 · dodano: 12.09.2010 | Komentarze 1

Dzisiaj we Wrocławiu odbył się 28 Wrocławski Maraton, a że trasa przebiegała prawie mi pod oknem, to nie mogło mnie zabraknąć. Zwłaszcza, że na starcie stanął najlepszy wśród wrocławskich bikestatowiczów (a może i nie tylko) Michał. Niestety ale umknął mojemu obiektywowi, chowając się w grupce biegaczy. A może to taka taktyka przyczajonego tygrysa. Najważniejsze, że udało mu się mnie rozpoznać, no ale żal że fotki nie pstryknąłem jest.
Peleton, a w nim niestrudzony WrocNam © zyla82

Drugą osobą której mocno dopingowałem była koleżanka Kasia, dla której to był maratonowy debiut do tego bardzo udany z czasem poniżej 3h wśród kobiet Kasia dobiegła na 5 miejscu. Gratulacje jeszcze raz.
Szczęśliwa debiutantka Kasia © zyla82

Po krótkim pobycie na stadionie olimpijskim i pogratulowaniu Kasi osobiście wyniku, postanowiłem sam się zmęczyć i obrałem kierunek na Kiełczów, a dalej w lasy w okolicy Chrząstawy. Po drodze minąłem ciekawe konstrukcje na polu, które jak się okazało służą do hodowli chmielu, czyli czegoś co jest bardzo potrzebne przy produkcji mojego ulubionego izotonika.
plantacja wrocławskiego Piasta © zyla82

Po łancuchu do nieba © zyla82

I tak jadąc i jadąc ciągle przed siebie dotarłem do miejscowości Kątna, gdzie sfocilem dawny elewator:
Elewator w Kątnej © zyla82

Z Kątnej już terenowo udałem się do Chrząstawy, trasa mocno błotnista, dzięki czemu udało mi się zmniejszyć do minimum siłę hamowania moich hamulców, ale przecież błoto i teren to esencja MTB, dlatego też byłem szczęśliwy mogąc pojeździć w wymagającym terenie. Na jednym z rozdroży spotkałem żuczka gnojadka (dla mnie wszystkie żuczki to gnojadki, innych nie znam):
Żuczek gnojadek © zyla82

Z drewnem na pierwszym planie © zyla82

Po przejechaniu trasy terenowej, wyjechałem w Chrząstawie Wielkiej z której to już niezłym tempem (ok.29km/h) popedałowałem do Wrocławia, a konkretnie znów na stadion olimpijski, gdzie spotkałem czekającego na losowanie Michała, ciągle miał nadzieje że wróci do domu nowiutkim samochodem. Po krótkiej pogawędce popędziłem do domu, a konkretnie do nowej pierogarni Byczy Róg (serwują świetne opiekane pierogi) na ulicy Kamiennej. A w domku w lodówce czekało zimne piwko, ale już wypiłem. Trasa poniżej:


Dane wyjazdu:
38.02 km 0.00 km teren
01:45 h 21.73 km/h:
Maks. pr.:35.40 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Znów do Siechnic

Sobota, 11 września 2010 · dodano: 12.09.2010 | Komentarze 0

Aż żal bym miał do siebie, gdybym tego dnia nie wyszedł i nie pojeździł choć trochę. Nawet syndrom dnia następnego nie przeszkodził mi w wykorzystaniu pięknej pogody, i tak po 10 rano wyruszyłem standardowo w stronę Siechnic, skąd przez Św. Katarzynę i Żurawinę pojechałem do Zera w celu odebrania płyty CD ze zdjęciami z wesela w Łomży i dowiedzenia się co działo się na baletach dzień wcześniej, bo jakoś mam lukę w pamięci. Kręciło mi się nawet całkiem spoczo.

Dane wyjazdu:
25.87 km 0.00 km teren
01:13 h 21.26 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:34.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Do Siechnic

Wtorek, 7 września 2010 · dodano: 08.09.2010 | Komentarze 0

Korzystając ze słonecznej pogody, wyskoczyłem po pracy pokręcić trochę po okolicy i tak dotarłem do Siechnic, skąd wróciłem do Wrocka.

Dane wyjazdu:
35.39 km 0.00 km teren
01:40 h 21.23 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Praca i po pracy

Wtorek, 24 sierpnia 2010 · dodano: 24.08.2010 | Komentarze 2

Standard do i z pracy. A po niej wyskoczyłem odwiedzić znajomych u których zjadłem pyszne spagetti popijając wszystko zimnym browcem. Tyle w tym temacie. Chyba muszę światełko zakupić, bo noc zapada coraz szybciej.

Dane wyjazdu:
112.45 km 25.00 km teren
05:31 h 20.38 km/h:
Maks. pr.:50.90 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Wypad na Ślężę - kolejna setka z przygodami

Niedziela, 1 sierpnia 2010 · dodano: 01.08.2010 | Komentarze 1

Jako iz wczoraj nie udał mi się wypad na Ślężę, a mieszkając we Wrocławiu każdy rowerzysta powinien przynajmniej raz w życiu wjechać na ten najbliższy stolicy dolnego śląska szczyt. Tak więc, już wczoraj oszczędzałem siły, co można tłumaczyć zmniejszeniem ilości wypitego alkoholu w sobotni wieczór. I tak dnia dzisiejszego na nogach byłem o 8.00 o dziwo bez kapcia w gębie i bólu głowy, nie pozostało mi nic innego jak wskoczyć w majtki z pampersem i wyruszyć w kierunku Sobótki, po drodze zajechałem jeszcze do Kauflandu w celu zaopatrzenia się w dwa izotoniki OSHEE. Z takim zaopatrzeniem, co jak się okazało nie było wystarczające, aha no i oczywiście banany też miałem. Z Wrocławia udało mi się wyjechać bez przeszkód, nawet na ulicach nie było zbyt dużego ruchu. Podążałem mało uczęszczanymi szosami, co chwilę spoglądając na mapę w celu ewentualnej modyfikacji trasy, przyzna że jechałem w tamtym kierunku po raz pierwszy, ale najważniejsze że podążałem w dobrym kierunku, który był przede mną:
Cel wypadu - Ślęża © zyla82

Łykając kolejne kilometry, góra robiła się coraz to większa i większa, a wraz z tym respekt dla góry rósł:
bliżej i bliżej celu © zyla82

W pewnym momencie skręciłem w polną drogę, która według mojej mapy była skrótem, ale chyba mapa nie była weryfikowana od dawna, bo w pewnym momencie ścieżka się skończyła, i jak się okazało nawet na przełaj nie moglem przejść bo dookoła jakieś strumyki same były, więc udałem się w drogę powrotna na asfalt, a myślałem że choć trochę poszaleję w terenie. No ale jakoś dojechałem do Rogowa Sobockiego, skąd główna drogą podążyłem do Sobótki. Już przy wjeździe miasto to wita nas lekkim podjazdem aż do parkingu, gdzie tłumy turystów porzucają swoje blachosmrody i udają się obcować z naturą.
No to zaczynam zabawę © zyla82

Z tego co wcześniej czytałem, podjazd na Ślężę rowerem możliwy jest jedynie od strony przełęczy Tąpadła, ale jakoś trudno mi było w to uwierzyć i postanowiłem sprawdzić podjazd od strony Wieżycy. Na początek pojechałem czarnym szlakiem, czyli Traktem Bolka, ale po kilkuset metrach znudził mi się, jakiś taki bez adrenaliny, tak więc przy pierwszej lepszej okazji odbiłem na czerwony szlak, który łączył się z żółtym prowadzącym na szczyt. I to właśnie po dojechaniu do żółtego szlaku, przekonałem się czemu nikt nie poleca tej trasy rowerzystom, po prostu pełno dużych kamieni, które skutecznie uniemożliwiają jazdę. W tym momencie zszedłem z roweru i zacząłem podprowadzać go, co również nie było łatwe. Przy następnej krzyżówce odbiłem na ścieżkę pod skałkami, która według mapy miała doprowadzić mnie do szlaku żółtego idącego od przełęczy Tąpadła, i tu mnie spotkał zonk, bo ścieżka w pewnym momencie również stała się nieprzejezdna. I tutaj miałem dylemat, albo wrócić na czerwony szlak, który minąłem kilkaset metrów wcześniej, albo wrócić na trakt Bolka i pojechać na przełęcz Tąpadła. Wybrałem tą pierwszą opcje i tak do szczytu przez ok 20min wprowadzałem rower po kamiennym szlaku:
No i nie dało rady wjechać © zyla82

No ale co nas nie zabije to nas wzmocni się mawia, a moja noga na szczycie musiała stanąć i tak się stało. Na samym szczycie mnóstwo ludzi, no ale pogoda była zachęcająca tak więc wcale się nie dziwiłem.
Kościół na szczycie Ślęży © zyla82

widoczek w kierunku Mietkowa © zyla82

Schronisko na sczycie © zyla82

rzeźba niedźwiedzia © zyla82

Na miejscu zauważyłem kilkoro rowerzystów, w tym dwóch ze Strzelina, którzy obdarowali mnie mapą Wzgórz Strzelińskich i jeszcze kilkoma przewodnikami i serdecznie zaprosili na jazdę do wzgórzach, dzięki.

Nie mogłem sobie odmówić zdobycia szczytu nie oblewając tego zimnym piastem :
Regeneracja sił © zyla82

Siadając na tego browarka, spostrzegłem brak mapy w plecaku, a jeszcze na czerwonym szlaku podchodząc miałem ją, wsadzoną za gumki. Tak więc podejrzewam, że któryś turysta się nie bal i zajebał mi mapę, bo jeszcze mi nigdy nie wypadła.
Po zregenerowaniu sił wyruszyłem w drogę powrotną do Wrocławia, zjeżdżając na przełęcz Tąpadła. Zjazd świetny, bardzo techniczny wliczając w to maszerujących turystów, amorek dostał po dupie, jak i moje ręce co na samym dole strasznie mnie bolały, ale taki urok zjazdu po kamieniach. Z przełęczy już asfaltami kierowałem się w kierunku domu, dobrze że na otrzymanej mapie z drugiej strony była mapa dolnego śląska, tak więc uratowało mnie to od jazdy glównymi drogami i mogłem troszeczkę pokombinować. No i pokombinowałem, wybrałem jeden taki skrot błotnisty wśród pól, na których już żniwa trwają:
Żniwa w pełni I © zyla82

że po wyjeździe w miejscowości Przecławice, okazało się że w przednim kole nie mam powietrza, no to udałem się pod pobliski sklep, aby schować się w cieniu, uzupełnić płyny i zabrać się za naprawę dętki, dobrze że miałem łatkę i klej ze sobą i zapasową dętkę, która okazała się przydatna kilkaset metrów dalej :) Pod sklepem w wymianie towarzyszyło mi dwóch miejscowych żuli, nagadali się o wyścigu Pokoju co kiedyś przejeżdżał w okolicy, no i że teraz to my nie mamy żadnych dobrych kolarzy. Z tym to akurat się zgadzam. Po sprawnym załataniu dziury, wróciłem na szosę z drogowskazem Wrocław. Ale po kilku machnięciach korbą poczułem, że w tylnym kole również uchodzi powietrze, tym razem poradziłem sobie wymieniając dętkę, takiego pecha to jeszcze nie miałem, dwie dętki za jednym zamachem. No ale mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. Przed Wrocławiem na 90km dopadł mnie kryzys i tempo kręcenia spadło i w głowie miałem tylko jedną myśl JEDZENIE. Z myślą tą dojechałem do pizzeri, gdzie wszamałem małą z papryką i peperoni. Wymęczony ale szczęśliwy dotarłem do domu, mam nadzieję iż wypad ten zaprocentuje w przyszłym tygodniu w Świeradowie Zdroju na BikeMaratonie. No i trasa na zakończenie:


Dane wyjazdu:
46.86 km 0.00 km teren
02:10 h 21.63 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Do Małkowic i trochę po Parku Krajobrazowym Doliny Bystrzycy

Sobota, 31 lipca 2010 · dodano: 31.07.2010 | Komentarze 1

Wczoraj zaplanowałem na dzisiaj wypad na Ślężę, ale niestety nie wziąłem pod uwagę iż, w piątki można wybyć na balety i tak też ze znajomymi zrobiliśmy. A jaki związek ma to z rowerem, ano taki że obudziłem się po 10 ze strasznym kacem, a to oznaczało że wypad na Ślężę musiałem przełożyć na inny dzień, prawdopodobnie jutro, chyba że wieczorem znów jakaś imprezka się narodzi. No ale patrząc za okno nie mogłem nie wsiąść na rower i choć trochę pokręcić. Po doprowadzeniu siebie do ładu i porządku rzuciłem okiem na mapę i jako cel obrałem sobie miejscowość Małkowice oraz okoliczny Park Krajobrazowy Doliny Bystrzycy.
Pałac w Małkowicach I © zyla82

Pałac w małkowicach II © zyla82

W pałacu znajduje się obecnie Zakład Opiekuńczy Caritas, nie spodziewałem się że pałac ten jest aż tak duży i prezentuje się całkiem przyzwoicie, choć brakuje jak na mój gust jakiegoś skwerku dla podopiecznych ośrodka. Po krótkim postoju udałem się do lasów w okolicy rzeki Bystrzycy poszaleć troszeczkę w terenie i o mało co na błocie nie wywinąłem gleby, no ale po opadach wszystkiego można się spodziewać, zwłaszcza zdradzieckiego błota.
Rzeka Bystrzyca © zyla82

Do Wrocławia wjechałem od strony Jarnołtowa i pognałem w kierunku domu, bo w brzuchu zaczęło trochę burczeć. No a jutro mam nadzieję, że zdobycie najwyższej góry w okolicy dojdzie do skutku.


Dane wyjazdu:
39.15 km 5.00 km teren
01:45 h 22.37 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Deszcze niespokojne

Piątek, 23 lipca 2010 · dodano: 23.07.2010 | Komentarze 0

Korzystając z dnia wolnego w pracy, miałem dzisiaj zamiar przekroczyć barierę 3 tys km przejechanych w tym roku. Chciałem pojechać w lasy w okolicach Chrząstawy i tam pokręcić trochę po lesie. I taki kierunek obrałem sobie, wyjeżdżając z domu rzuciłem jeszcze okiem na prognozę pogody, prawdopodobieństwo opadów na kolejne kilka godzin to 45%, no to szanse że nie spadnie deszcz są większe, to i pojechałem. Pierwszy postój miałem na śluzie opatowickiej, gdzie trafiłem akurat na przepływającą przez śluzę barkę:

Barka na śluzie opatowickiej II © zyla82

Później udałem się przez wyspę opatowicką w kierunku Kiełczówka, gdzie spojrzałem na nieba za mną, które nie wyglądało za ciekawie, tak więc postanowiłem zmienić plany i zamiast na Chrząstawę w Dobrzykowicach skręciłem na Wrocław.
Pomału nadciągające chmury © zyla82

I w tym momencie zaczęła się ulewa, która z krótkimi przerwami towarzyszyła mi do samego domu. No nic nie udało się dzisiaj uda się w przyszlym tygodniu, bo już dzisiaj wyjeżdżam do Łomży na Dyniusiowe weselicho. Będzie się działo.


Dane wyjazdu:
32.35 km 8.00 km teren
01:25 h 22.84 km/h:
Maks. pr.:36.20 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Do Lasu Siechnickiego

Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 20.07.2010 | Komentarze 2

Nadeszła nareszcie pogoda taka jaką lubię najbardziej, czyli nie za ciepło nie za zimno. Więc po pracy postanowiłem troszeczkę poszaleć w terenie, tak więc wybrałem się do lasu Siechnickiego. W lesie zorientowałem się, iż popełniłem straszliwy błąd nie pryskając się środkiem komarobójczym, choć szczerze powiedziawszy nie wiem czy to by coś pomogło, bo tylu komarów naraz nie widziałem dawno. No ale w lesie nie tylko komary żyją:
Pocałuj żabkę w łapkę © zyla82

W samym lesie zrobiłem tylko jedną rundkę, a to właśnie przez nieznośne komary, no i niestety ale wciąż po powodzi jakiś nieprzyjemny zapach wisi w powietrzu na tamtych terenach.
Odra - okolice Siechnic © zyla82

W drodze powrotnej podłączyłem się na koło do jakiegoś typa na szosówce i tak robiąc od czasu do czasu zmiany, przez ok 8km z licznika nie schodziliśmy poniżej 30km/h. Muszę przyznać, że dzięki temu wypad mogę zaliczyć do bardzo udanych. Mam nadzieję iż efekty tego przyjdą na Bikemaratonie w Świeradowie w którym zamierzam wystartować.