Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyla82 z miasteczka Brisbane. Mam przejechane 9654.24 kilometrów w tym 1195.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.17 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
I play chess at Chess.com!
PiotrStupak
Rating: 2115

zyla82's Profile Page

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyla82.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:367.12 km (w terenie 26.44 km; 7.20%)
Czas w ruchu:19:17
Średnia prędkość:19.04 km/h
Maksymalna prędkość:60.60 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:36.71 km i 1h 55m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
15.21 km 0.00 km teren
00:43 h 21.22 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Chapel Hill

Sobota, 28 maja 2011 · dodano: 05.06.2011 | Komentarze 4

Do Chapel Hill ścieżką wzdłuż autostrady. Na podjeździe poczułem w końcu różnicę w kołach, jakoś tak lżej mi się podjeżdżało, a może to więcej siły miałem w nogach tego dnia.
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
50.03 km 0.00 km teren
02:18 h 21.75 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Test nowych kół

Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 4

Kolejna sobota w pracy, no i kolejny rowerowy wypad do Pinkenba, tym razem połączony z jazdą na nowych kołach, jakie kilka dni temu dotarły. Tak więc stałem się posiadaczem nowego zestawu kół, koła te będę zakładał na jazdę w terenie:
Koła Easton XC Two
Kaseta SRAM P990 Red
Łańcuch SRAM PC991


Do tego zakupiłem nowe siodło: WTB Vigo Team carbon


Oraz kask MET Kaos Soft Touch:

Po pierwszej jeździe czuć zmianę przy przyśpieszaniu, oraz przerzutki na nowej kasecie przerzucają się płynniej. Największą różnicę zauważyłem zakładając nowy kask, bardzo dobrze dopasowany do głowy i wentylacja super. Nie ma porównania do mojego poprzedniego firmy Author za niecałe 100PL, różnica kolosalna.
Stare koło teraz będą służyć do jazdy po asfalcie, w związku z tym dostały nowe opony semi-slick Continental Town & Country, ale nie miałem jeszcze okazji przetestować.
Teraz muszę pomyśleć co wymienić w następnej kolejności, pewnie będą to przerzutki oraz jak finanse pozwolą to amor.

Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
51.61 km 0.00 km teren
02:26 h 21.21 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Do pracy na rowerze po raz pierwszy

Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 0

Nadeszła sobota, niestety sobota pracująca. No ale i na to są sposoby aby połączyć przyjemne z pożytecznym, a sposobem tym jest dojazd do pracy rowerem :) Pobudka po godzinie piątej, a już o 6 słychać było szum gum, który potęgowany przez kaca rozbrzmiewał w głowie. Po drodze udało się ustrzelić fotkę przy hangarach Quantas:

W pracy 5h i wraz z Kosiaszem postanowiliśmy w drodze powrotnej zahaczyć o Fort Lytton National Park, który niestety okazał się w tym dniu zamknięty, tak więc zwiedzanie tego miejsca musimy odłożyć na później. Ponieważ czas nas gonił na wieczorną imprezkę urodzinową koleżanki i Maćka, to udaliśmy się w kierunku stacji kolejowej Wynnum. Jakież było zdziwienie, gdy okazało się że tego dni trasa jest remontowana i pociągi nie jeżdżą :( No ale na szczęście kolega z pracy mieszka niedaleko, to udaliśmy się do niego w celu pożyczenia samochodu firmowego, którym udaliśmy się do domu. A wieczorem smak polskiego piwka i polskiej wódki niezapomniany.
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
17.47 km 0.00 km teren
00:57 h 18.39 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Nie pamiętam 2

Piątek, 13 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 0

Kolejny wpis z serii, byłem gdzieś ale nie wiem gdzie.
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
10.44 km 0.00 km teren
00:39 h 16.06 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Nie pamiętam

Czwartek, 12 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 0

Jakiś czas nie dodawałem wpisów, bo czasu mało. Nie pamiętam gdzie wtedy pojechałem, ani po co. Ale mam zapisane że byłem na rowerze :)
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
75.19 km 0.00 km teren
04:14 h 17.76 km/h:
Maks. pr.:55.50 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Prawie w Niebie, czyli wdrapywanie się na Mt Nebo

Niedziela, 8 maja 2011 · dodano: 08.05.2011 | Komentarze 2

Od dawna planowana wycieczka na Mt Nebo nareszcie doczekała się realizacji, plan wjazdy w pierwotnej wersji był zgoła inny, ale najważniejsze że udało się nam czyli mi i Kosiaszowi wjechać. Początek trasy to jazda przez miasto do dzielnicy The Gap, gdzie znajduję się główne centrum Brisbane Forest Park.

Tam spytaliśmy się w informacji jak wjechać na tzw. fire road, gdyż w planie był wjazd terenowymi drogami a nie asfaltem, niestety nie udało nam się go znaleźć i zmuszeni byliśmy rozpocząć wspinaczkę asfaltem. Jak się okazało fire road biegła wzdłuż drogi asfaltowej po której jechaliśmy, jednak była dużo bardziej wymagająca nie tylko ze względu na nawierzchnię ale również wyglądała ta droga na strasznie interwałową, a jeszcze kondycja nie ta. Wspinając się coraz wyżej zaczęły się pojawiać wspaniałe widoki na Morton Bay oraz Samson Valley.

W drodze na szczyt pierwszy dłuższy postój zrobiliśmy gdzieś w 1/3 podjazdu na McAfee's Lookout, ale widok strasznie marny, zasłonięty przez drzewa, że szkoda było marnować miejsca na karcie SD. Kolejny przystanek zaliczyliśmy w winiarni Dr Red, gdzie spróbowaliśmy jakiś dziwnych eliksirów bezalkoholowych oczywiście, jeden z nich Dr Red Purple Carrot & Olive Leaf Extract Crystals działa niby na astmę i dodaje energii, która była nam potrzebna na dalszą wspinaczkę.

Po takiej dawce energii pozostał nam ostatni odcinek podjazdu do Jollys Lookout, na który zameldowałem się pierwszy, a po kilku minutach dołączył do mnie Maciek. Jak się okazało punkt widokowy jest również miejscem gdzie wiele osób zatrzymuje się na piknik, a dodając do tego obchodzony w Australii dzisiaj Dzień Matki to ludzi było naprawdę sporo, ale tylko my dwaj na rowerach :) Po odpoczynku i skonsumowaniu jabłka oraz oczywiście sesji zdjęciowej, ruszyliśmy do Mt Nebo:


Po dotarciu do Mt Neba:

zatrzymaliśmy się w Boombana Cafe, gdzie przy pysznym deserze i kawce uzupełniliśmy zapasy cukru. W tym momencie przed nami był już tylko zjazd do Brisbane i to trasą która pozostaje na długo w pamięci, mimo iż jest zamknięta to jednak pognaliśmy Goat Track w dół w kierunku Sanford valley.




po dotarciu do Mt Glorious Rd, pobłądziliśmy trochę gdyż nie mieliśmy zamiaru jechać główna drogę, jednak tak pokombinowaliśmy że trafiliśmy znów na główna drogę, którą już dojechaliśmy do Ferny Grove. Nie zważając na zmęczenie pognaliśmy w towarzystwie samochodów na West End, gdzie uraczyliśmy się pysznym obiadem z Tybetańskiej knajpy. Pewnie jeszcze nie raz zawitamy w tamte rejony, ale wpierw trzeba się bardziej przygotować kondycyjnie na takie góry. Poniżej mapka wypadu:
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
10.44 km 10.44 km teren
00:39 h 16.06 km/h:
Maks. pr.:32.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

White Rock - Spring Mountain

Sobota, 7 maja 2011 · dodano: 08.05.2011 | Komentarze 0

Planów na wypad w ten dzień było wiele, ostatecznie postanowiliśmy wraz z Maćkiem i Martą wybrać się do White Rock w okolicach Ipswich.

Tak więc z lekkim opóźnieniem, kobieta na pokładzie, wybywamy w kierunku Ipswich gdzie tracimy kolejne minuty na szukanie drogi do White Rock, na szczęście udaje się nam dojechać na miejsce. Do wyboru na miejscu mamy dwie trasy MTB, krótsza na White Rock i dłuższa ok.19km. Na początek postanawiamy zobaczyć czy jest ten White Rock, od którego wzięła się nazwa parku. Do White Rock prowadzi bardzo dobrze oznakowana, momentami piaszczysta droga. Oznakowana dobrze to mi się chyba wydawało, bo w pewnym momencie zatrzymałem się aby zrobić zdjęcie Maćkowi i Marcie i tak mijały kolejne minuty 1min, 2min....5min i nikogo nie ma, no to chwytam za telefon a tu brak zasięgu, ale jest na to rozwiązanie; trzy kroki w bok i pojawia się zasięg, tak więc dzwonię do Maćka, który oznajmia mi że Marta pewnie nie zauważyła 2 metrowego znaku o skręcie i pojechała prosto. Jak się okazało było to prawdą :) Ja w tym czasie uciąłem sobie krótką pogawędkę z niepełnosprawnym rowerzystą na poziomym rowerze MTB. Gdy już wszyscy się odnaleźliśmy udało nam się wdrapać na White Rock, gdzie wszamaliśmy kanapki i zrobiliśmy sesję zdjęciową.


W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o jeden lookout, który okazał się kompletną klapą, no ale foto grupowe musiało być:

Przy wyjeździe z parku ktoś zauważył ciekawy znak, szkoda że nie na początku.

Tym samym po niezbyt długiej wycieczce znaleźliśmy się na parkingu, a że czas gonił to udaliśmy się w kierunku domu. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do sklepu monopolowego, gdzie z ciekawości zakupiłem swojsko brzmiące piwo:

Recenzja piwa: Dupy nie urywa :P Ale szóstki już nie ma!


Dane wyjazdu:
19.01 km 0.00 km teren
01:00 h 19.01 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Do Polskiego Klubu

Piątek, 6 maja 2011 · dodano: 07.05.2011 | Komentarze 2

Wypad na "ewentualne" piwko w Polskim Klubie okrężną drogą. Od tego dnia ewentualne oznacza 4 piwka, po czym powrót 4-kilometrowy nad rzeką do domu. Po raz pierwszy założyłem bluzę z długim rękawem, nocą robi się zimno co oznacza że zima się zbliżą, brrr.
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
17.24 km 16.00 km teren
01:18 h 13.26 km/h:
Maks. pr.:53.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Mt Coot-tha Forest

Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 05.05.2011 | Komentarze 0

Planów na ten dzień było kilka. Po wczorajszej asfaltowej setce, należało wybrać się w jakiś teren. Kilka telefonów i do mnie, Kosiasza i Adama, czyli moich współlokatorów dołączył Sam oraz sąsiad Carl. I tak w pięcioosobowym składzie znaleźliśmy się w Chapel Hill, gdzie dzień wcześniej zostawiłem kask. Krótka dyskusja i decyzja, że zostawiamy samochody i udajemy się do pobliskiego Mt Coot-tha Forest pośmigać na tamtejszych singlach. Pierwszy przejazd po singlach do Gap Creek Arena i z ust wszystkich padają słowa ZAJEBIŚCIE. Adam atakujący mostek:

No ale single to nie wszystko i postanawiamy wspiąć się na szczyt na punkt widokowy i skonsumować tam kawkę. Wspinaczka bardzo ciężka, przez wiele momentów musieliśmy podprowadzać rowery.

Ale widok ze szczytu rekompensuje wszystko:

Po przerwie na kawę i loda udajemy się inną trasą w kierunku Chapel Hill, zjazd bardzo stromy aż za stromy, że hamulce rozgrzane do czerwoności i jakoś nie było spodziewanej radości ze zjazdu. Wobec tego postanowiliśmy zrobić jeszcze jeden przejazd singlem, tym razem w obie strony. Rewelacyjna zabawa, pozostało wiele jeszcze singli do objeżdżenia no i na deser trasy downhillowe :)


Dane wyjazdu:
100.48 km 0.00 km teren
05:03 h 19.90 km/h:
Maks. pr.:60.60 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Góry, jezioro, ocean, budda - czyli kolejna setka

Niedziela, 1 maja 2011 · dodano: 01.05.2011 | Komentarze 4

Nastał weekend, no to i trasa troszkę dłuższa. Pierwszym punktem wypadu miało być muzeum tramwajów w Ferny Grove, które otwarte jest tylko w niedzielę, ale jak się okazało dopiero od 12.30, a ja wraz z Maćkiem byliśmy tam około 10. Więc muzeum odwiedzimy innym razem, bo tym razem kierujemy się dalej w kierunku gór do Samford Village, gdzie przystajemy na chwilę kontemplując się widokiem gór i małego kościółka.


Z tej malowniczej miejscowości tętniącej tego dnia życiem, kierujemy się do Mount Samson, gdzie odbijamy w kierunku jeziora Samsonvale nad którym robimy przerwę na kanapki.


Po chwili odpoczynku kręcimy już w kierunku oceanu, a konkretnie do Redcliff, droga płaska, w związku z czym jedzie się przyjemnie, ale przyjemność tą niszczy duża ilość samochodów na drodze.


Na licznikach mieliśmy już grubo ponad 80km, ale jedziemy dalej przez najdłuższy most (2,7km) w Australii łączący Redcliffe z Sandgate, po drodze dzwoniąc do znajomych, aby spotkać się na pysznej rybce.

W czasie gdy czekaliśmy na znajomych wstąpiliśmy do pizzeri w celu skonsumowania napoju chłodzącego, gdzie moim oczom ukazał się piękny widok.

Jak się okazało, jeden z barmanów przez 6 miesięcy mieszkał w Żywcu i stąd nie mogło zabraknąć tego piwa tutaj, bardzo mila niespodzianka. Po spotkaniu ze znajomymi i wszamaniu pysznej rybki, pojechaliśmy na pociąg którym wróciliśmy do City, skąd już tylko kilka kilometrów dzieliło nas od domu, ale po drodze spotkaliśmy się jeszcze ze znajomymi na Festiwalu Buddy, który odbywał się tego dnia na South Bank.

Droga powrotna z South Bank na rzeką, aby dobić do magicznej liczby 100km. Udało się.
Kategoria Australia