Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyla82 z miasteczka Brisbane. Mam przejechane 9654.24 kilometrów w tym 1195.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.17 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
I play chess at Chess.com!
PiotrStupak
Rating: 2115

zyla82's Profile Page

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyla82.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2011

Dystans całkowity:421.41 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:22:34
Średnia prędkość:18.67 km/h
Maksymalna prędkość:56.30 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:35.12 km i 1h 52m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
27.23 km 0.00 km teren
01:23 h 19.68 km/h:
Maks. pr.:32.40 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Chinatown w Brisbane

Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 1

Po odebraniu roweru z serwisu, po wymianie manetki przedniej przerzutki i niby wyregulowaniu hamulców, bo jakoś mam wrażenie że nie były wcale ruszane, ruszyliśmy wraz z Maćkiem na krótką wieczorną przejażdżkę po mieście. Tym razem wybraliśmy się przez City do Chinatown ulokowanego w dzielnicy Fortitude Valley. Przejeżdzając przez centrum miasta, sfotogrofowałem jeden z kościołów ulokowanych między wieżowcami:
Albert St Uniting Church © zyla82

Oraz Brisbane City Hall wybudowany w latach dwudziestych ubiegłego wieku, jak wiadomo Australia jest młodym krajem, w związku z tym pojęcie stary budynek nabiera tutaj innego znaczenia:
Brisbane City Hall © zyla82

Po tym krótkim postoju udaliśmy się do wspomnianego Chinatown:
Chinatown © zyla82

rzezba ryby w Chinatown © zyla82

W okolicach Chinatown nazwy ulic podawane są w dwóch językach:
Powdowjne nazwy ulic © zyla82

Z Chinatown podjechaliśmy jeszcze na kawę i zimną wodę do restauracji w Hamilton gdzie kiedyś pracował Maciek, po czym już nad rzeką wróciliśmy do domu.
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
32.87 km 0.00 km teren
02:06 h 15.65 km/h:
Maks. pr.:40.80 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Potrójny pech

Środa, 23 marca 2011 · dodano: 24.03.2011 | Komentarze 0

Po 12h w pracy, należało spalić trochę kalorii. Na cel poszedł przejazd przez most Gateway i powrót drugą stroną rzeki do domu. Z początku wszystko szło pięknie i gładko, po minięciu City z Maćkiem uderzyliśmy przez New Farm i Teneryfę w kierunku Hamilton. Po drodze mineliśmy Powerhouse w którym odbywa się festiwal komedii:
Brisbane Comedy Festival © zyla82

Przed wjazdem na most odwiedziliśmy jeszcze Northshore Riverside Park, po czym zaczeliśmy około 1km podjazd na most o średnim nachyleniu 5%. Na szczycie chciałem się zatrzymać i zrobić zdjęcie i w tym momencie PECH, jako iż była to druga moja jazda w SPD to zapomniałem wypiąć jedną nogę i zaliczyłem bliskie spotkanie z betonowym chodnikiem. Do tego podczas upadku złapał mnie potężny skurcz w łydce, który odczuwałem jeszcze długo po tym. Ale najgorsze to to, że jakimś cudem przestała działać mi manetka od przedniej przerzutki (sic!). Tak więc do dyspozycji miałem tylko najmniejszą tarczę, a jazda taka nie jest przyjemna. W związku z tym postanowiliśmy w Bulimbie złapać CityCata (taki transport wodny tutaj). Podczas czekania na CityCata uraczyliśmy uzupełnić płyny w postaci dwóch małych piwek:
uzupełnianie płynów © zyla82

Po wejściu na pokład CityCata, niesamowity widok na stojaki na rower (wow!) to jest dbanie o rowerzystów:
CityCat: stojak na rower © zyla82

Podczas płynięcia CityCatem popstrykaliśmy sobie trochę zdjęć podziwiając oświetlone Brisbane.
Z mostem w tle © zyla82

A światełka świecą © zyla82

Następnego dnia, rower już został oddany do serwisu, teraz czekam na info czy da się naprawić manetkę czy też będzie konieczna wymiana. Oby wrócił już dzisiaj, bo weekend już tuż tuż.
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
13.18 km 0.00 km teren
00:46 h 17.19 km/h:
Maks. pr.:37.10 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Pierwszy raz w SPD

Poniedziałek, 21 marca 2011 · dodano: 21.03.2011 | Komentarze 7

Jakiś tydzień temu wraz z Kosiaszem w UK zrobiliśmy zakupy rowerowe. Jak miło dzisiaj nam się zrobiło, gdy po tygodniu oczekiwania w domu zobaczyliśmy paczkę, która przebyła niebywałą ilość kilometrów aby dać nam tyle radości. Podstawowym zakupem są moje pierwsze w życiu buty SPD, wybór padł na buty Diadora X-Trail Evo, szkoda że nie było białych bo fajnie komponowały by się z rowerem:
Diadora X-Trail EVO © zyla82

Diadora X-Trail Evo © zyla82

Do butów oczywiście pedały Shimano M-520, czyli przez wielu polecane pedały dla zaczynających przygodę z systemem SPD. Przyznam iż przy montażu trzeba było użyć trochę siły aby odkręcić stare pedały, ale po kilkunastu minutach w dwóch rowerach były już zamontowane nowe pedały. Oprócz zestawu SPD, w paczce znalazłem Camelbak (pojemność 3L) mam nadzieję że wystarczy na jakieś wypady do australijskiego buszu, do tego torba podsiodłowa, okulary, narzędzia i jeszcze kilka drobiazgów.
No jak już uporaliśmy się z montażem, no to nie wypadało nie przetestować nowego sprzętu. Pierwsze kilka minut to nauka wpinania się i wypinania, na początku trochę problemów sprawiało mi wpięcie się, ale jak człowiek zaskoczy o co kaman, to już teraz idzie jak po maśle. Wrażenia z pierwszej krótkiej przejażdżce jak najbardziej pozytywne, czuć że noga podaje i rower rwie się do przodu, aż chce się kręcić. Na dłuższe podsumowanie wrażeń trza poczekać na jakiś konkretniejszy wypad.
pierwsza jazda w SPD © zyla82
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
84.60 km 0.00 km teren
04:09 h 20.39 km/h:
Maks. pr.:55.20 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

It's not a race, it's Mt Coot-tha Challenge!

Niedziela, 20 marca 2011 · dodano: 20.03.2011 | Komentarze 5

Z okazji trwającego w Brisbane oraz całym stanie Queensland tygodnia rowerowego wraz z Maćkiem już kilka tygodni temu zapisaliśmy się do uczestnictwa w Mt Coot-tha Challenge. Jest to rajd rowerowy prawie dookoła Brisbane (80km), co roku bierze w nim udział kilka tysięcy osób. Sam Challenge jest to około 2,5km podjazd na górę Mt Coot-tha o średnim nachyleniu 9%, na którym to odcinku dokonywany jest pomiar czasu. Rekordowy czas to niecałe 7 minut. Niestety ale wciąż nie ma wyników na stronie, tak więc nie wiem z jakim wynikiem udało mi i Maćkowi się wjechać (ale z Maćkiem wygrałem). Osoby o gorszej kondycji, bądź też nie mające czasu na przejechanie 80km mogły przejechać trasy 45 lub 30km. Rajdy tego typu są to rajdy charytatywne na których nikt się nie ściga, oprócz oczywiście odcinka pomiarowego na którym chyba dla większości osób jest to walka z samym sobą. Na starcie wszyscy są podzieleni na sektory prędkości średniej i tak my zapisaliśmy się do sektora 20-25km/h.
bikestatowicze z kangurolandii © zyla82

Na starcie Mt Coot-tha Challenge © zyla82

Ja przed wyruszeniem na trasę © zyla82

Około godziny 6.30 rano wystartowaliśmy na liczącą około 80km trasę, już po kilku kilometrach czekała na nas jedna z atrakcji rajdu, czyli przejazd przez 5km odcinek tunelu Clem7. Jest to tunel łączący autostradę z obwodnicą miasta, tunel biegnie pod miastem, a minimalny jego poziom to -60 m p.p.m, był to pierwszy raz gdy byłem tak nisko :) Przejazd całkiem przyjemy, pierwsze kilometry to jak zjazd z górki z prędkościami ponad 50km/h.
Przejazd przez tunel Clem7 © zyla82

Po przejeździe przez tunel po kilkunastu kilometrach jazdy czekało na nas wyzwanie czyli podjazd na Mt Coot-tha. W momencie rozpoczęcia pomiaru czasu z nieba spadły pierwsze większe krople deszczu, który towarzyszył nam co najmniej przez kolejną godzinę. Podjazd męczący, zwłaszcza przy prawie 100% wilgotności powietrza, ale za to ciekawy gdy człowiek otacza mgła, czy to też chmura. Na starcie podjazdu umówiliśmy się, iż kto dojedzie na szczyt pierwszy poczeka na tego drugiego. Dzięki temu, że byłem pierwszy to udało mi się ustrzelić fotkę finiszującemu Kosiaszowi:
Kosiasz na szczycie © zyla82

W tym momencie rozpadało się na dobre, ale po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej, przed nami było jeszcze 60km trasy. Jazda w deszczu to była dopiero zabawa, zjazd i wpadające do oczu krople spod opon powodowały iż zjeżdżało się prawie na ślepo, szkoda że zakupione okulary jeszcze nie dojechały. Po ulewnym deszczu na ciele nie było żadnego suchego miejsca. Kolejne kilometry to już praktycznie jazda wzdłuż rzeki. Co kilkadziesiąt kilometrów ustawione były bufety, na których można było coś przekąsić oraz dokonać drobnych napraw w rowerze. Na metę usytuowaną na South Bank dojechaliśmy po około 4h. Na mecie odebraliśmy gadżety, czyli koszulkę finishera oraz gazetę Australian Cyclist.
na mecie z prezentami © zyla82

Cali przemoczeni i zmęczeni oraz głodni udaliśmy się do kawiarni 3 Monkeys, w której pracują nasi współlokatorzy na kawałek lasagnii.
Uczta po challengu © zyla82

Dobrze najedzeniu wyruszyliśmy do domu na krótką drzemkę. Za rok, wyzwaniem będzie pobicie tegorocznego czasu podjazdu.
Edycja:
Pojawiły się rezultaty:
Ja: 17:37
Maciek: 20:17
Zwycięzca: 6:38 (Rekord)
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
22.38 km 0.00 km teren
01:08 h 19.75 km/h:
Maks. pr.:46.20 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Na piwko do polskiego klubu

Piątek, 18 marca 2011 · dodano: 18.03.2011 | Komentarze 4

W pracy znów 12h, natomiast po niej wieczorkiem wybrałem się wraz z Maćkiem do Polish Club na piwko. Droga okrężna przez St Lucia, Indooroopily do Milton, gdzie znajduję się polski klub. W nim skonsumowaliśmy po jednym zimnym "Złotym Lwie" i po chwili pogawędki ze znajomymi polakami, wróciliśmy do mieszkania na kolejne piwko. A jutro sobota i do pracy.
Polish Club in Brisbane © zyla82
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
23.74 km 0.00 km teren
01:21 h 17.59 km/h:
Maks. pr.:39.80 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Wieczorkiem po Brisbane

Środa, 16 marca 2011 · dodano: 17.03.2011 | Komentarze 0

Po 12h w pracy i dotarciu w mieszkaniu Adam rzucił hasło: Idziemy na rowery, pomysł podchwyciłem ja i Kosiasz. I tak po 20 godzinie przy temperaturze około 23 stopni, czyli bardzo przyjemnej śmigaliśmy na naszych rumakach po Brisbane. Wypad bardzo rekreacyjny, z wieloma przerwami na fotki. Ja się okazało w trasie, nikt z nas nie wziął pieniędzy, tak więc nie mogliśmy uraczyć się złocistym napojem.
Ekipa z West endu © zyla82

Kangury dwa i ja © zyla82

Autoportrecik © zyla82

City w tamtą stronę © zyla82
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
112.12 km 0.00 km teren
05:51 h 19.17 km/h:
Maks. pr.:48.20 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Raj surferów, czyli wypad na Gold Coast

Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 12.03.2011 | Komentarze 3

Już kilka dni temu wraz z Maćkiem postanowiliśmy iż w weekend walniemy setkę. No i jak postanowiliśmy tak i zrobiliśmy, jako cel obraliśmy Gold Coast, a konkretnie granicę stanu Queensland z New South Wales, niestety ale nie udało nam się tam dojechać :( No ale na pocieszenie pozostało podziwianie oceanu z Surfers Paradise. Pobudka na wyjazd miała być o 5 rano, aby obejrzeć jeszcze mecz Legia Warszawa - Śląsk Wrocław, ale po wczorajszych eskapadach nocnych nie udało się nikomu zwlec z łóżka o tej godzinie, tak więc wyjechaliśmy dopiero ok 7 rano, podążając ścieżką rowerową wzdłuż autostrady prowadzącej właśnie na Gold Coast. Pierwszy postój zrobiliśmy w Logan aby uraczyć się kanapkami z Subwaya na śniadanie. Po śniadaniu zaczęło troszeczkę mżyć, a chmury zrobiły się jakieś takie ciemniejsze.
Po kaktusem dobrze jest © zyla82

Do dzielnicy Gold Coast Coomera trasa raczej płaska i dosyć nudna, no może poza spotkaniem miłośników Porsche, którzy spotykają się na tzw. Porsche Breakfast.
Porsche Breakfast © zyla82

W Coomera miałem kryzys, gdyż słońce zaczęło całkiem mocno grzać po głowach, dlatego też wstąpiliśmy na lokalny market, aby chwilę odpocząć oraz uzupełnić zapas płynów. Po odpoczynku ruszyliśmy w kierunku oceanu.
W trasie na Gold Coast © zyla82

Po kilku kilometrach naszym oczom ukazała się oceaniczna woda oraz wspaniały widok na Surfers Paradise.
Apartamentowce na Gold Coast © zyla82

Nad oceanem z Gold Coast w tle © zyla82

Ocean spokojny © zyla82

Bikestatowicze na plaży © zyla82

Od tej chwili poruszaliśmy się wzdłuż wybrzeża, po drodze napotykając na pelikany, którym japońscy turyści robili chyba milion zdjęć, tak więc i my zrobiliśmy:
Pozujące Pelikany © zyla82

No i jakoś w tym momencie poczułem lekki ból w lewym kolanie, mam nadzieję iz wszystko będzie ok i będę kontynuował eksplorację QLD z poziomu siodełka. Z tym lekkim bólem dojechaliśmy na Surfers Paradise, niestety ale główne wejście na plaże jest w remoncie:( i nie mam fotki z bramą.
Surfers Paradise © zyla82

Natrafiliśmy na jakieś występy muzyczne grupy z Japonii, tak więc chwilę posłuchaliśmy gry na jakiś tradycyjnych instrumentach perkusyjnych.
Japońskie drumy © zyla82

Po chwili relaksu przy Japońskiej muzyce, udaliśmy się na obiad, czyli pastę aby odbudować trochę energii. Po drodze jeszcze w centrum informacji odebraliśmy mapki Gold Coast z zaznaczonymi ścieżkami rowerowymi, przydadzą się na przyszłość.
Król Żyła I © zyla82

Po skonsumowaniu obiadu i popiciu go 5% napojem chłodzącym pojechaliśmy na stację Nerang i dalej już pociągiem do Brisbane, skąd już tylko 2km dzieliło nas od domu. Podsumowując, jest to pierwsza moja tegoroczna setka oraz ogólnie drugi mój wynik życiowy, rekord wciąż należy do wypadu z wrocławską grupą BS.
Poniżej mapka:
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
35.50 km 0.00 km teren
01:56 h 18.36 km/h:
Maks. pr.:51.90 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Pętla przez Chapel Hill

Czwartek, 10 marca 2011 · dodano: 10.03.2011 | Komentarze 0

Dzisiejszy wypad stał pod znakiem odwiedzin rodzinki mieszkającej w Chapel Hill, warunki pogodowe zmienne, droga tam bez problemów, natomiast powrotna w deszczu oraz mżawce. Lekki dreszczyk daje nocna jazda przez nieoświetlone parki, gdy dookoła słyszy się różne dźwięki wydawane przez nieznane dzikie zwierzęta. A jutro wypad na meczyk rugby (liga NRL) na mecz Brisbane Broncos, pierwszy raz będę na żywo miał okazję podziwiać ten sport.
Trasa:
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
15.81 km 0.00 km teren
00:54 h 17.57 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Trzej muszkieterowie

Środa, 9 marca 2011 · dodano: 09.03.2011 | Komentarze 2

Nastał ten dzień, kiedy wszyscy z męskiej części mieszkania posiadają swoje rumaki. W związku z tym nie było innej dzisiaj możliwości jak wybrać się na krótką przejażdżkę po okolicy West End. Trójka polskich bohaterów w krainie kangurów ze swoimi rumakami prezentuje się tak (od lewej: Kosiasz, Adam, Żyła):
Trzej muszkieterowie z West Endu © zyla82

A drogi rowerowe po jakich można się poruszać w Australii prezentują się tak:
Autostrada rowerowa!? © zyla82

Z takim oznakowanie to chyba żaden pieszy nie pomyli ścieżek :)
Kategoria Australia


Dane wyjazdu:
14.26 km 0.00 km teren
00:49 h 17.46 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 6000

Brisbane nocą

Poniedziałek, 7 marca 2011 · dodano: 07.03.2011 | Komentarze 3

Co nie udało się wczoraj udało się dzisiaj, czyli po pracy wybyłem rowerem na krótką wieczorną przejażdżkę po okolicy, czyli West Endzie oraz City. Oto efekt wypadu:
Zapadająca noc nad Brisbane © zyla82

Nocne Brisbane I © zyla82

Brisbane nocą II © zyla82

Brisbane nocą III © zyla82

Brisbane nocą IV © zyla82

Kurde, spodobała mi się taka nocna jazda, od dzisiaj jak tylko będę miał siły po pracy to częściej będę kręcił wieczorową porą, zwłaszcza iż wówczas warunki są rewelacyjne, nie za zimno i nie za ciepło.
Kategoria Australia