Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyla82 z miasteczka Brisbane. Mam przejechane 9654.24 kilometrów w tym 1195.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.17 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
I play chess at Chess.com!
PiotrStupak
Rating: 2115

zyla82's Profile Page

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyla82.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
112.45 km 25.00 km teren
05:31 h 20.38 km/h:
Maks. pr.:50.90 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Wypad na Ślężę - kolejna setka z przygodami

Niedziela, 1 sierpnia 2010 · dodano: 01.08.2010 | Komentarze 1

Jako iz wczoraj nie udał mi się wypad na Ślężę, a mieszkając we Wrocławiu każdy rowerzysta powinien przynajmniej raz w życiu wjechać na ten najbliższy stolicy dolnego śląska szczyt. Tak więc, już wczoraj oszczędzałem siły, co można tłumaczyć zmniejszeniem ilości wypitego alkoholu w sobotni wieczór. I tak dnia dzisiejszego na nogach byłem o 8.00 o dziwo bez kapcia w gębie i bólu głowy, nie pozostało mi nic innego jak wskoczyć w majtki z pampersem i wyruszyć w kierunku Sobótki, po drodze zajechałem jeszcze do Kauflandu w celu zaopatrzenia się w dwa izotoniki OSHEE. Z takim zaopatrzeniem, co jak się okazało nie było wystarczające, aha no i oczywiście banany też miałem. Z Wrocławia udało mi się wyjechać bez przeszkód, nawet na ulicach nie było zbyt dużego ruchu. Podążałem mało uczęszczanymi szosami, co chwilę spoglądając na mapę w celu ewentualnej modyfikacji trasy, przyzna że jechałem w tamtym kierunku po raz pierwszy, ale najważniejsze że podążałem w dobrym kierunku, który był przede mną:
Cel wypadu - Ślęża © zyla82

Łykając kolejne kilometry, góra robiła się coraz to większa i większa, a wraz z tym respekt dla góry rósł:
bliżej i bliżej celu © zyla82

W pewnym momencie skręciłem w polną drogę, która według mojej mapy była skrótem, ale chyba mapa nie była weryfikowana od dawna, bo w pewnym momencie ścieżka się skończyła, i jak się okazało nawet na przełaj nie moglem przejść bo dookoła jakieś strumyki same były, więc udałem się w drogę powrotna na asfalt, a myślałem że choć trochę poszaleję w terenie. No ale jakoś dojechałem do Rogowa Sobockiego, skąd główna drogą podążyłem do Sobótki. Już przy wjeździe miasto to wita nas lekkim podjazdem aż do parkingu, gdzie tłumy turystów porzucają swoje blachosmrody i udają się obcować z naturą.
No to zaczynam zabawę © zyla82

Z tego co wcześniej czytałem, podjazd na Ślężę rowerem możliwy jest jedynie od strony przełęczy Tąpadła, ale jakoś trudno mi było w to uwierzyć i postanowiłem sprawdzić podjazd od strony Wieżycy. Na początek pojechałem czarnym szlakiem, czyli Traktem Bolka, ale po kilkuset metrach znudził mi się, jakiś taki bez adrenaliny, tak więc przy pierwszej lepszej okazji odbiłem na czerwony szlak, który łączył się z żółtym prowadzącym na szczyt. I to właśnie po dojechaniu do żółtego szlaku, przekonałem się czemu nikt nie poleca tej trasy rowerzystom, po prostu pełno dużych kamieni, które skutecznie uniemożliwiają jazdę. W tym momencie zszedłem z roweru i zacząłem podprowadzać go, co również nie było łatwe. Przy następnej krzyżówce odbiłem na ścieżkę pod skałkami, która według mapy miała doprowadzić mnie do szlaku żółtego idącego od przełęczy Tąpadła, i tu mnie spotkał zonk, bo ścieżka w pewnym momencie również stała się nieprzejezdna. I tutaj miałem dylemat, albo wrócić na czerwony szlak, który minąłem kilkaset metrów wcześniej, albo wrócić na trakt Bolka i pojechać na przełęcz Tąpadła. Wybrałem tą pierwszą opcje i tak do szczytu przez ok 20min wprowadzałem rower po kamiennym szlaku:
No i nie dało rady wjechać © zyla82

No ale co nas nie zabije to nas wzmocni się mawia, a moja noga na szczycie musiała stanąć i tak się stało. Na samym szczycie mnóstwo ludzi, no ale pogoda była zachęcająca tak więc wcale się nie dziwiłem.
Kościół na szczycie Ślęży © zyla82

widoczek w kierunku Mietkowa © zyla82

Schronisko na sczycie © zyla82

rzeźba niedźwiedzia © zyla82

Na miejscu zauważyłem kilkoro rowerzystów, w tym dwóch ze Strzelina, którzy obdarowali mnie mapą Wzgórz Strzelińskich i jeszcze kilkoma przewodnikami i serdecznie zaprosili na jazdę do wzgórzach, dzięki.

Nie mogłem sobie odmówić zdobycia szczytu nie oblewając tego zimnym piastem :
Regeneracja sił © zyla82

Siadając na tego browarka, spostrzegłem brak mapy w plecaku, a jeszcze na czerwonym szlaku podchodząc miałem ją, wsadzoną za gumki. Tak więc podejrzewam, że któryś turysta się nie bal i zajebał mi mapę, bo jeszcze mi nigdy nie wypadła.
Po zregenerowaniu sił wyruszyłem w drogę powrotną do Wrocławia, zjeżdżając na przełęcz Tąpadła. Zjazd świetny, bardzo techniczny wliczając w to maszerujących turystów, amorek dostał po dupie, jak i moje ręce co na samym dole strasznie mnie bolały, ale taki urok zjazdu po kamieniach. Z przełęczy już asfaltami kierowałem się w kierunku domu, dobrze że na otrzymanej mapie z drugiej strony była mapa dolnego śląska, tak więc uratowało mnie to od jazdy glównymi drogami i mogłem troszeczkę pokombinować. No i pokombinowałem, wybrałem jeden taki skrot błotnisty wśród pól, na których już żniwa trwają:
Żniwa w pełni I © zyla82

że po wyjeździe w miejscowości Przecławice, okazało się że w przednim kole nie mam powietrza, no to udałem się pod pobliski sklep, aby schować się w cieniu, uzupełnić płyny i zabrać się za naprawę dętki, dobrze że miałem łatkę i klej ze sobą i zapasową dętkę, która okazała się przydatna kilkaset metrów dalej :) Pod sklepem w wymianie towarzyszyło mi dwóch miejscowych żuli, nagadali się o wyścigu Pokoju co kiedyś przejeżdżał w okolicy, no i że teraz to my nie mamy żadnych dobrych kolarzy. Z tym to akurat się zgadzam. Po sprawnym załataniu dziury, wróciłem na szosę z drogowskazem Wrocław. Ale po kilku machnięciach korbą poczułem, że w tylnym kole również uchodzi powietrze, tym razem poradziłem sobie wymieniając dętkę, takiego pecha to jeszcze nie miałem, dwie dętki za jednym zamachem. No ale mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. Przed Wrocławiem na 90km dopadł mnie kryzys i tempo kręcenia spadło i w głowie miałem tylko jedną myśl JEDZENIE. Z myślą tą dojechałem do pizzeri, gdzie wszamałem małą z papryką i peperoni. Wymęczony ale szczęśliwy dotarłem do domu, mam nadzieję iż wypad ten zaprocentuje w przyszłym tygodniu w Świeradowie Zdroju na BikeMaratonie. No i trasa na zakończenie:



Komentarze
Anonimowy trchórz ŻÓŁWIK :P | 19:33 niedziela, 1 sierpnia 2010 | linkuj No jestem pod wrażeniem :D jak aktywnie spędzasz wolny czas, ale jak to w życiu bywa jest małe ALE ... jazda na rowerze i browar ;> nonono :P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa rajaj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]