Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyla82 z miasteczka Brisbane. Mam przejechane 9654.24 kilometrów w tym 1195.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.17 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
I play chess at Chess.com!
PiotrStupak
Rating: 2115

zyla82's Profile Page

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyla82.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:744.60 km (w terenie 41.50 km; 5.57%)
Czas w ruchu:37:05
Średnia prędkość:19.38 km/h
Maksymalna prędkość:40.30 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:29.78 km i 1h 32m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
21.55 km 0.00 km teren
01:04 h 20.20 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Praca

Wtorek, 8 czerwca 2010 · dodano: 08.06.2010 | Komentarze 0

Standard do i z pracy
Kategoria Praca


Dane wyjazdu:
23.96 km 0.00 km teren
01:09 h 20.83 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Praca

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 0

Standard do i z pracy
Kategoria Praca


Dane wyjazdu:
28.56 km 0.00 km teren
01:23 h 20.65 km/h:
Maks. pr.:34.50 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Wieczorkiem po Wrocławiu

Niedziela, 6 czerwca 2010 · dodano: 06.06.2010 | Komentarze 3

Po weekendzie spędzonym w rodzinnych stronach, dzisiaj koło 18 zawitałem znów do stolicy dolnego śląska, jutro znów czas wstać do roboty :( no ale nic, jakoś przeżyje. Po rozpakowaniu się i wyładowaniu wałówy od mamuśki do lodówy, nie pozostało mi nic innego jak skorzystać z pięknej pogody serwowanej przez kilka ostatnich dni i wybrać się gdzieś. Pytanie brzmiało tylko gdzie? Prawdę mówiąc nie miałem na nie odpowiedzi, ale nie zniechęciło mnie to i postanowiłem pojechać tam gdzie rower mnie poniesie, a poprowadził mnie ścieżką rowerową na Most Milenijny:
Most Milenijny © zyla82

Później wzdłuż odry przy wspaniałym zachodzie słońca, który niestety był ciągle za moimi plecami uderzyłem w kierunku mostów warszawskich:
Zachód słońca © zyla82

Z mostów pokierowałem się w kierunku uniwersytetu i Ostrowa Tumskiego:
Uniwersytet © zyla82

Ostrów Tumski © zyla82

Przejeżdżając parkiem niedaleko Panoramy Racławickiej do uszu moich dotarły odgłosy bardzo miłego bębnienia, okazało się iż była to grupa ludzi grających wspólnie, ciekawe czy była to zorganizowana akcja:
Ja tez chcę bembenek © zyla82

W kierunku domu udałem się ścieżkami rowerowymi, najpierw Na grobli, później Niskimi Łąkami, skąd skręciłem na Krakowską i już znaną sobie trasą pracowniczą udałem się na zasłużonego browara. Jeszcze mile kolory nad ulicą Krakowską:
Niebo nad krakowską © zyla82


Dane wyjazdu:
26.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

A miało nie być górki

Sobota, 5 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 3

Po wczorajszym wjeździe na Jested jakoś nie czułem zmęczenia, chyba kondycja się poprawia, a już dzisiaj splanowany był wypad rowerowy rekreacyjnym tempem w większym gronie. Mnie przypadła jak zwykle przyjemność obmyślenia trasy, miałem i ciągle mam w głowie pewną trasę, ale po telefonie kumpla i informacji o wieczornym grillu, trasę musiałem zmodyfikować, czyli skrócić. No ale zostawiam ją na następny raz. Od dziewczyn dostałem jasne wytyczne co do trasy, ma być płasko bez podjazdów. Niestety ale mieszkając na pogórzu nie ma bata, nie ma możliwości takiej trasy wymyślić, chyba że dookoła bloku. Przed 15 pognałem na miejsce spotkania i czekałem na to kto się zjawi a kto sobie odpuści. W kolejności zjawili się:
- Krzysiek z Agatą
- Kobi
- Jolcia
- Paciusie, czyli Paci i Natka
- i na samym końcu Agnieszka (musiała dojechać nowym rowerem do Bogatyni, szacun)
Chwila pogaduszek i po chwilę po 15 wyruszyliśmy w kierunku Markocic i przejścia granicznego w Hermanicach, gdzie zrobiliśmy pierwszy krotki odpoczynek. Oczywiście nie obyło się bez narzekania, że jest pod górkę, choć najgorszy podjazd był ciągle przed nami, ale o tym nie wszyscy wiedzieli i jechali w błogiej nieświadomości że gorzej nie będzie. Prawdziwa perełka wyjazdu rozpoczęła się za miejscowością Detrichov, gdzie czekał wjazd na wysokość ponad 500m n.p.m. Podjazd zrobiliśmy na raty, choć niektórzy mieli chwile zwątpienia., ale dzielnie podprowadzali rowery:
Peleton napiera © zyla82

Jedyną przedstawicielką płci pięknej, co nie poddała się na całej trasie była Agnieszka, zmęczona ale szczęśliwa:
Ja nie dam rady? © zyla82

Natka myślała, że jak podprowadziła rower tam gdzie czekaliśmy to juz koniec podjazdu, ale była niespodzianka jeszcze ok 1,5km podjazdu:
Żartujesz że dalej też jest górka © zyla82

Po dojechaniu na rozdroże zrobiliśmy mały odpoczynek przed szybkim zjazdem w kierunku Frydlantu:
Odpoczynek w lesie © zyla82

Dziewczyny na zjeździe, hamulce aż topiły asfalt:
No i z górki © zyla82

Zaraz za miejscowością Vetrov był piękny widok na Góry Izerskie ze szczytem Smrk:
Widok na Smrk © zyla82

Po dojechaniu do Frydlantu, czekał nas jeszcze jeden mały podjazd z zamkiem w tle:
Zamek Frydlant © zyla82

Z Zamkiem w tle © zyla82

Oby do przodu © zyla82

Z Frydlantu udaliśmy się do Hermanic na zasłużony złocisty napój:
Odpoczynek przy piwku © zyla82

Po wypiciu którego pojechaliśmy do Bogatyni, gdzie każdy rozjechał się w swoim kierunku. Bardzo miło spędzony dzień.


Dane wyjazdu:
68.00 km 0.00 km teren
04:30 h 15.11 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:GTek

Jested 1012 m n.p.m

Piątek, 4 czerwca 2010 · dodano: 05.06.2010 | Komentarze 2

Korzystając z dobrodziejstw długiego weekendu wybrałem się w rodzinne strony, czyli do Bogatyni. Jako iż w ostatnim czasie pogoda nie rozpieszczała rowerzystów to głód jazdy narastał we mnie z dnia na dzień i osiągnął apogeum akurat w dzień kiedy pogoda zrobiła się prawie idealna na wypad rowerowy, a że okolica trójstyku jest bogata w świetne tereny do jazdy zwłaszcza po czeskiej stronie, to wraz z Kobim postanowiliśmy wybrać się na górę Jested górującą nad pobliskim miastem Liberec. Po ustaleniu czasu wyjazdu i zrobieniu porządku w moim tylnym kole (pozbycie się dwóch urwanych szprych) uderzyliśmy w kierunku Białopola, gdzie odbiliśmy na leśną drogę i już 7km po wyjeździe znaleźliśmy się u naszych południowych sąsiadów, ach ta wspólna Europa, miodzio. Po dotarciu do Uhelnej pokierowaliśmy się na Bily Kostel nad Nysą gdzie zaczął się pierwszy tego dnia podjazd, taka rozgrzewka przed właściwym podjazdem na Jested. Nie obyło się bez odpoczynku:
Odpocząć czas © zyla82

Kolejne kilometry podjazdu były ciężkie, ale zawsze pocieszam się tym, że jak jest podjazd to musi być i zjazd. Pierwszy szczyt zdobyty Buk Republiky (598m n.p.m) na którym krzyżuje się kilka szlaków, trzeba będzie je kiedyś zjeździć:
Na rozdrożu © zyla82

Później już zjazd do Krystofo Udoli, gdzie znajduje się piękny wiadukt, który aktualnie jest odrestaurowywany:
Wiadukt w Novinach © zyla82

W tej miejscowości rozpoczął się również nasz właściwy 11km podjazd o przewyższeniu 600m na kolejny tysięcznik w kolekcji. Podjeżdżając asfaltem po chwili naszym oczom ukazał się cel naszego wypadu:
Widok na Jested I © zyla82

Za miejscowością Noviny skręciliśmy w czerwony szlak prowadzący szutrem w kierunku Jested. Po drodze przystawaliśmy momentami aby nacieszyć się pięknymi widokami:
Z górami w tle © zyla82

Widok na Jested II © zyla82

Po kilku kilometrach dojechaliśmy do drogi asfaltowej prowadzącej na sam szczyt Jested. Okazało się iż nawierzchnia asfaltowa jest nowo położona, tak więc kręciło się bardzo fajnie po nowym asfalcie, przy okazji podziwiając Liberec leżący u podnóża Jestedu:
Z Libercem w tle © zyla82

Na szczyt można nie tylko wjechać samochodem, ale również jest kolejka linowa, z której często korzystają downhillowcy, gdyż na stokach wyznaczonych jest kilka tras zjazdowych dla nich:
Kolejna linowa na Jested © zyla82

Z każdym nadepnięciem na pedały cel był coraz bliżej:
Widok na Jested III © zyla82

I bliżej aż wjazd na mój już drugi tysięcznik ziścił się:
Na szczycie Jested 1012m n.p.m © zyla82

Ze szczytu widok zapiera dech w piersiach, można podziwiać okolicę w całej krasie, z górami Izerskimi i Łużyckimi na czele, czasami nawet podobno przy dobrej widoczności widać Karkonosze.
Widoczek II © zyla82

Widoczek III © zyla82

Widoczek IV © zyla82

Jako iż na szczycie znajduje się hotel wraz z restauracją, to nie wypadało nie odpocząć przy pysznym czeskim piwku:
Browar musi być © zyla82

Po skonsumowaniu złocistego napoju, nastał czas na upragniony zjazd do Liberca i udanie się w kierunku domu. Zjazd był super szutrami i leśnymi duktami, choć momentami zimno mi było od wiatru, no i ręce strasznie bolały mnie, gdyż mój rumak nie posiada amortyzatora. No ale jakoś cało i zdrowo udało się dojechać do Liberca, gdzie troszeczkę pobłądziliśmy w celu odnalezienia drogi do domu, niestety wydrukowana mapa nie była najlepszej jakości. W Straz nad Nysą nie udało się odnaleźć wjazdu na trasę rowerową, tak więc postanowiliśmy pojechać główną drogą w kierunku Frydlantu, gdzie po drodze czekał nas jeszcze jeden podjazd, który dał mi się we znaki rok temu, gdy zaczynałem przygodę z rowerem. Tym razem łyknąłem podjazd bez żadnych problemów, tak więc progres jest. Z Albrechtic już był tylko miły standardowy zjazd do Hermanic i mogłem uderzyć do domu na obiad. Ogólnie wypad SUPER, wszelkie zmęczenie na podjazdach rekompensowane jest wspaniałymi widokami.