Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zyla82 z miasteczka Brisbane. Mam przejechane 9654.24 kilometrów w tym 1195.44 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.17 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
I play chess at Chess.com!
PiotrStupak
Rating: 2115

zyla82's Profile Page

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zyla82.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
59.95 km 0.00 km teren
03:01 h 19.87 km/h:
Maks. pr.:58.70 km/h
Temperatura:34.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Koszulki bikestats na antypodach

Niedziela, 20 lutego 2011 · dodano: 20.02.2011 | Komentarze 3

No ponad półtorocznej rozłące z krainą kangurów, po 25 godzinnej podróży 18.02.2011 po raz drugi moja noga stanęła na drugiej półkuli, a konkretnie w Brisbane. Jakieś dwa lata temu podczas pobytu tutaj dziękiMaćkowi złapałem bakcyla jazdy na rowerze oraz po raz pierwszy dowiedziałem się o istnieniu tak świetnej strony jak i ludzi dzięki której można ich spotkać oraz dzielić się wspólną pasją, czyli Bikestats. Tym razem wyjeżdżając tutaj postanowiłem rozpromować bikestats w krainie 'down under" jak nazywana jest czasami Australia. A promocja serwisu polega na jeździe w firmowych koszulkach bikestats, w których prezentujemy się tak:
Australijska ekipa bikestats © zyla82

A ja tak:
Koszulka Bikestats na Antypodach © zyla82

Warunki do rowerowania o tej porze roku są zgoła inne niż w Polsce, gdyż 34 stopnie celcjusza oraz wysoka wilgotność ma się ni jak do obecnie panujących warunków w Polsce. Ale mimo wszystko mimo pięknej pogody nie są to idealne warunki do jazdy, po prostu jest za gorąco!
Celem pierwszego wypadu była dzielnica Sandgate w której mieszkają znajomi i do których to udaliśmy się w krótkie odwiedziny. Poruszałem się na starym kilkuletnim góralu z supermarketu, no ale jeszcze nie zakupiłem nowego ścigacza, ale pewnie będzie to jeden z pierwszych zakupów tutaj, ale puki co są ważniejsze wydatki. Z domu w Chapel Hill wyjechałem chwilę po godzinie 8 rano i standardową trasą dojechałem do mostu przy kampusie w St.Lucia gdzie mostem przekroczyłem rzekę, z tego co pamiętam to udało mi się pokonać tą trasę o ok.10 minut niż dwa lata wcześniej, tak więc progres jest widoczny. Za mostem krótki telefon do Maćka i po otrzymaniu kilku wskazówek udałem się na West End, gdzie mieszka od przyszłego tygodnia będę mieszkał i ja. W planach mieliśmy jeszcze udać się pograć w football sorki soccer z brazylijczykami, ale okazało się iż grafik mieliśmy napięty więc zrezygnowaliśmy z biegania za piłką. Część trasy pokonaliśmy nad rzeką, skąd porobiłem kilka fotek miasta:
Widok na centrum Brisbane © zyla82

Story Bridge © zyla82

Na Kangaroo Point można było spotkać wiele osób próbujących się dostać na szczyt klifu używając siły własnych rąk:
Wspinaczka na Kangooro Point © zyla82

W okolicach Hamilton znalazłem fajną "łódkę", wiedziałem że gdzieś ją zostawiłem, tylko nie wiedziałem gdzie i teraz się odnalazła:
No i znalazłem kolejny środek transportu © zyla82

Ponad trzydziestostopniowy upał strasznie doskwierał tak więc co jakiś czas musieliśmy uzupełniać płyny, dobrze że w Australii co jakiś czas dostępne są krany z pitną wodą, dzięki czemu nie trzeba co chwilę kupować wody, gdyż woda tutaj jest droższa od benzyny!
Uzupełnianie płynów na trasie © zyla82

Część trasy wiodła przez świetne tereny Boondall Wetlands, gdzie ścieżka rowerowa wybudowana jest na mokradłach, robi to piorunujące wrażenie gdy jedzie się a dookoła bagna i ptaki.
Ścieżka na Boondall Wetlands © zyla82

Kilka kilometrów przed Sandgate rower zaczął płatać figle, a to za sprawą awarii wolnobiegu, który co kilkasetmetrów przestawał ciągnąć koło, ale jakoś udało się dojechać do Sandgate. U znajomych polaków wraz z Maćkiem uzupełniliśmy minerały australijskim piwkiem i po krótkim pobycie u nich udaliśmy się nad ocean na jakieś jedzonko, a konkretnie na fish&chips;. Ryba Cod smakowała bardzo dobrze, smakiem podobna do naszego mintaja.
Ocean w Sandgate © zyla82

Powrót do domu planowaliśmy na rowerach, ale ani pogoda ani stan techniczny mojego jednośladu nie pozwolił zrealizować tego planu. W związku z tym od wujka dostałem dyspozycje aby zepsuty rower zostawić na stacji, gdyż mu i tak tylko zajmuje miejsce na podwórku, a wart jest może kilkanaście dolarów. Tak więc drogę powrotną spędziłem w pociągu oraz autobusie. Podsumowując pierwsza wycieczka rowerowa w Australii bardzo udana, już nie mogę się doczekać kiedy kupię nowy rower.
Kategoria Australia



Komentarze
zyla82
| 00:48 wtorek, 22 lutego 2011 | linkuj Również uważam, że czad. Prawie każdy marzy o zobaczeniu Australii, a co dopiero o jeździe tutaj. Mam nadzieję że już w następny weekend uda się zorganizować jakiś jednoślad to będzie kolejna wycieczka. Pozdrowienia z gorącej Australii!
shem
| 00:23 wtorek, 22 lutego 2011 | linkuj Zgadzam się z przedmówcą, czadoooowo!
Czekam na relacje z kolejnych wypadów. Pozdro
WrocNam
| 03:53 poniedziałek, 21 lutego 2011 | linkuj Jeeeeeeaaaa!
Ale czad!
Miłego rowerowania w krainie kangurów!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa musia
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]